Przed nią wszyscy byli równi: od bezimiennych rabusiów po potężnych królów.
Od dawna uważa się, że gilotyna została wynaleziona pod koniec XVIII wieku, jednak ostatnie badania wykazały, że takie „maszyny do dekapitacji” mają dłuższą historię. Najbardziej znaną i być może jedną z pierwszych była Halifax Szubienica, która była monolityczną drewnianą konstrukcją z dwoma 15-stopowymi słupkami zwieńczonymi poziomą belką. Ostrze było siekierą, która przesuwała się w górę iw dół przez szczeliny w słupkach.
Szubienica Halifaxa. Źródło: Wikimedia Commons
Być może powstanie tej „szubienicy Halifax” datuje się na rok 1066, choć pierwsza wiarygodna wzmianka o niej pochodzi z lat 80. XII wieku. Egzekucje odbywały się na rynku miejskim w soboty, a maszyna działała do 1650 roku.
Historia gilotyny. Wczesne referencje
W średniowieczu egzekucja przez ścięcie była możliwa tylko dla ludzi bogatych i wpływowych. Uważano, że dekapitacja jest bardziej hojna iz pewnością mniej bolesna niż inne metody. Inne rodzaje egzekucji, zakładające szybką śmierć skazanego, przy niewystarczających kwalifikacjach kata, powodowały często przedłużającą się agonię. Gilotyna zapewniała natychmiastową śmierć nawet przy minimalnym przygotowaniu kata.
Wyjątkiem od reguły była jednak szubienica Halifax, której używano do karania wszystkich ludzi, niezależnie od ich pozycji w społeczeństwie, w tym biednych. Francuska gilotyna została również zastosowana wobec wszystkich bez wyjątku, co podkreślało równość obywateli wobec prawa.
Na początku XVIII wieku we Francji stosowano wiele metod egzekucji, które często były bolesne, krwawe. Wieszanie, palenie na stosie i ćwiartowanie było na porządku dziennym. Ludziom zamożnym i wpływowym ścinano głowy toporem lub mieczem, a najokrutniejsze metody często stosowano do karania zwykłej ludności. Miały podwójny cel: ukarać sprawcę i zapobiec nowym przestępstwom, dlatego większość egzekucji przeprowadzano publicznie. Stopniowo lud oburzał się na tak potworne kary. To niezadowolenie było podsycane przez myślicieli Oświecenia, takich jak Voltaire i Locke, którzy opowiadali się za bardziej humanitarnymi metodami egzekucji. Jednym z ich zwolenników był dr Joseph-Ignace Guillotin; jednak nadal nie jest jasne
Egzekucja Maksymiliana Robespierre’a. Źródło: Wikimedia Commons
Egzekucja na gilotynie: dzieci rewolucji francuskiej
Lekarz i członek Zgromadzenia Narodowego, profesor anatomii, polityk, członek Konstytuanty, przyjaciel Robespierre’a i Marata, Guillotin zaproponował użycie gilotyny w 1792 roku. Właściwie, ta maszyna do dekapitacji została nazwana jego imieniem.
Główną częścią gilotyny, przeznaczoną do odcinania głowy, jest ciężki, kilkudziesięciokilogramowy, skośny nóż (w slangu „jagnięcina”), swobodnie poruszający się po pionowych prowadnicach. Nóż podnoszono na wysokość 2-3 metrów za pomocą liny, gdzie trzymano go za pomocą zatrzasku. Głowicę gilotyny umieszczano w specjalnym zagłębieniu u podstawy mechanizmu i mocowano od góry drewnianą deską z wgłębieniem na szyjkę, po czym za pomocą mechanizmu dźwigniowego otwierano zatrzask przytrzymujący nóż i spadał z dużą prędkością w szyję ofiary. Guillotin później nadzorował rozwój pierwszego prototypu, imponującej maszyny zaprojektowanej przez francuskiego lekarza Antoine’a Louisa i zbudowanej przez niemieckiego wynalazcę klawesynu, Tobiasa Schmidta. Następnie Guillotin starał się jak najlepiej usunąć swoje imię z tej broni, a na początku XIX wieku jego rodzina bezskutecznie próbowała zwrócić się do rządu o zmianę nazwy maszyny śmierci.
Doktor Guillotin. Źródło: Wikimedia Commons
W kwietniu 1792 roku, po udanych eksperymentach na zwłokach, w Paryżu, na Place Greve, przeprowadzono pierwszą egzekucję nową maszyną – pierwszą stracono rabusia nazwiskiem Nicolas-Jacques Pelletier. Po egzekucji Pelletiera maszynie do dekapitacji nadano nazwę „Louisette” lub „Louison” (od nazwiska jej projektanta, dr Louisa), ale nazwa ta została wkrótce zapomniana.
W historii gilotyny uderzająca jest niezwykła szybkość i skala jej przyjęcia i wykorzystania. Do 1795 roku gilotyna ścięła ponad tysiąc osób w samym Paryżu. Oczywiście przytaczając te liczby nie można pominąć kontekstu, gdyż we Francji samochód został wprowadzony w przededniu najkrwawszego okresu rewolucji francuskiej .
W czasopismach i broszurach zaczęły pojawiać się przerażające obrazy gilotyny, którym towarzyszyły wysoce niejednoznaczne, humorystyczne komentarze. Pisali o niej, komponowali piosenki i wiersze, przedstawiano ją w karykaturach i przerażających rysunkach. Gilotyna dotknęła wszystkiego – mody, literatury, a nawet zabawek dla dzieci, stała się integralną częścią francuskiej historii. Mimo całej grozy ówczesnych wydarzeń gilotyna nie stała się znienawidzona przez ludzi. Jej przezwiska były bardziej smutne i romantyczne niż nienawistne i zastraszające – „narodowa brzytwa”, „wdowa”, „Madame Guillotin”. Ważnym faktem w tym zjawisku jest to, że sama gilotyna nie była kojarzona z żadną konkretną warstwą społeczną, a także to, że został na niej ścięty Robespierre .. Na gilotynie można było stracić zarówno wczorajszego króla, jak i zwykłego kryminalistę lub buntownika politycznego. To uczyniło maszynę arbitrem wyższej sprawiedliwości.
Gilotyna w więzieniu Pankrac w Pradze. Źródło: Wikimedia Commons
Pod koniec XVIII wieku ludzie gromadzili się na Placu Rewolucji, aby zobaczyć, jak maszyna wykonuje swoją straszną robotę. Widzowie mogli kupić pamiątki, przeczytać program, w którym wymieniono nazwiska ofiar, a nawet coś przekąsić w restauracji Cabaret at the Guillotine. Niektórzy chodzili na egzekucje codziennie, zwłaszcza „Knitters” – fanatyczki, które między egzekucjami siadały w pierwszych rzędach tuż przed szafotem i robiły na drutach na drutach. Taka straszna teatralna atmosfera udzieliła się skazanym. Wielu wygłaszało sarkastyczne uwagi lub śmiałe ostatnie słowa przed śmiercią, niektórzy nawet tańczyli swoje ostatnie kroki po stopniach rusztowania.
Egzekucja Marii Antoniny Źródło: Wikimedia Commons
Dzieci często uczestniczyły w egzekucjach, a niektóre nawet bawiły się w domu własnymi miniaturowymi modelami gilotyny. Dokładna kopia gilotyny, wysoka na około pół metra, była wówczas popularną zabawką we Francji. Takie zabawki były w pełni funkcjonalne, a dzieci odcinały nimi głowy lalek czy nawet małych gryzoni. Jednak ostatecznie zostały one zakazane w niektórych miastach jako mające zły wpływ na dzieci.
Małe gilotyny znalazły również miejsce na stołach klas wyższych, służyły do krojenia chleba i warzyw.
Wraz z rosnącą popularnością gilotyny rosła też reputacja oprawców, którzy w czasie Rewolucji Francuskiej zyskali wielką sławę. Kaci oceniani byli pod kątem ich zdolności do szybkiego i dokładnego zorganizowania dużej liczby egzekucji. Taka praca często stawała się sprawą rodzinną. Przez pokolenia słynna rodzina Sansonów służyła jako egzekutorzy państwowi aż do 1847 r., ręce członków tej rodziny opuszczały ostrze na szyje tysięcy ofiar, w tym króla Ludwika XVI i Marii Antoniny. Później rola głównych oprawców przypadła rodzinie Deiblerów, ojca i syna. Funkcję tę sprawowali w latach 1879-1939. Ludzie często wychwalali na ulicach nazwiska Sansonów i Deiblerów, a sposób ubierania się na szafocie dyktował modę w kraju. Podziemie również podziwiało katów. Według niektórych doniesień gangsterzy i inni bandyci wypychali nawet tatuaże ponurymi hasłami typu: „Moja głowa pójdzie do Deiblera”.
Ostatnia publiczna egzekucja gilotynowa, 1939. Źródło: Wikimedia Commons
Egzekucja gilotynowa: ostatnia ofiara
Gilotyna była intensywnie używana podczas Rewolucji Francuskiej i pozostała główną metodą wykonywania kary śmierci we Francji aż do zniesienia kary śmierci w 1981 roku. Publiczne egzekucje trwały we Francji do 1939 roku, kiedy to Eugène Weidmann stał się ostatnią ofiarą maszyny „pod gołym niebem”. Ostatni raz gilotyna została uruchomiona w 1977 roku – stracono 28-letniego Tunezyjczyka Hamida Jandoubi. Imigrant został skazany za torturowanie i zabicie 21-letniej Elisabeth Busquet, swojej znajomej. Następna egzekucja miała odbyć się w 1981 roku, ale domniemana ofiara (Philippe Maurice) została ułaskawiona.
Źródło: diletant.media