Samookaleczenia u Azteków

()

W całym prekolumbijskim Meksyku składano ofiary z ludzi, ale nie zawsze wiązały się one ze śmiercią. Zadawano sobie głębokie rany, by oddać cześć bogom.

 

 

Z Aztekami powszechnie kojarzone są krwawe rytuały polegające na zabijaniu jeńców. Jednak skala tych ofiar była dużo mniejsza niż się powszechnie uważa. Codzienność stanowiły natomiast indywidualne ofiary polegające na ranieniu własnego ciała. W ten sposób, upuszczając swej krwi, mieszkańcy prekolumbijskiego Meksyku spłacali dług zaciągnięty wobec bogów.

Rany na całym ciele

Jak wyglądały te indywidualne ofiary? Zwykle krew była upuszczana przez zranienie czy nakłucie języka lub uszu. Zdarzało się także nacinanie skóry na ramionach bądź nogach. Najmniej popularne (z oczywistych względów) było okaleczanie nosa, piersi, palców, powiek i penisa. Według niektórych źródeł miejsce na ciele, które wybierano do zranienia, zależało od lokalnych zwyczajów. Inne przekazy podają, że Meksykanie upuszczali krew z tych części ciała, za sprawą których zgrzeszyli. To, jak duże i głębokie były rany, zależało od pobożności konkretnej osoby.

Zdecydowanie najtrudniej mieli kapłani, „zawodowo” zobowiązani do oddawania szczególnej czci bogom. Zakonnik Toribio de Benavente Motolinia jako jeden z pierwszych opisał te specyficzne rytuały:

W Teuacan i w Teutitlan, i w Cuzcatlan, które były prowincjami granicznymi, w których w wielu miejscach toczyła się wojna, także czynili bardzo okrutne ofiary z jeńców i niewolników. I sobie samym rozcinali i ranili członek męski, pomiędzy skórą i mięsem. I robili tak duży otwór, że przechodził przezeń sznur grubości ramienia i długości zależnej od pobożności pokutującego. Niektórzy dziesięć brazas [miara długości równa 1,6718 m], inni piętnaście, a jeszcze inni dwadzieścia. A jeśli ktoś zemdlał od tego okrutnego nonsensu, mówili, że brak zapału wynikał z tego, że wcześniejszej zgrzeszył z kobietą.


Przeciąganie sznurków lub patyków przez powstałe rany, by zwiększyć ból, nie było niczym niezwykłym./fot.Gary Todd/CC0

To niejedyna taka relacja. W trakcie święta boga Camaxtli w Dolinie Puebli wielki kapłan miał przełożyć przez swój przedziurawiony język 405 patyków. Każdy z nich miał być długości ramienia i grubości nadgarstka. Jak widać, bycie azteckim kapłanem to nie był lekki kawałek tortilli. Nie dość, że musieli przeciągnąć gruby sznur przez ranę w penisie, to jeszcze musieli zachować pełną świadomość, by uniknąć podejrzeń o naruszenie celibatu. Zwykli ludzie mieli nieco łatwiej. Mimo to indywidualne ofiary pozostawały bardzo bolesne.

Ofiara dobra na każdą okazję

Do zadawania sobie ran używano obsydianowych ostrzy, kolców agawy, a także zaostrzonych trzcin czy patyków. Arystokraci i władcy stosowali specjalnie przygotowane kości jaguarów lub orłów. Choć opisana wyżej historia z kapłanami jest nieco ekstremalna, to jednak przeciąganie sznurków lub patyków przez powstałe rany, by zwiększyć ból, nie było niczym niezwykłym.
Tego rodzaju indywidualne ofiary składali wszyscy. Dzieci, dla których ukłucie kolcem agawy mogło stanowić formę kary. Młodzieńcy uczący się w elitarnych szkołach. Zwykli rzemieślnicy, rolnicy, arystokraci i władcy. Okazji nie brakowało. Krew upuszczali nowożeńcy przez kilka dni po ślubie i arystokraci przed objęciem ważnego stanowiska. Rzeźbiarze przed rozpoczęciem pracy nad posągiem. Rolnicy po zebraniu pierwszych kolb kukurydzy. Wszyscy, jeśli wystąpił jakiś zły omen lub kiedy wyruszali w podróż. By podziękować bogom za otrzymane łaski lub by zjednać ich przychylność w trakcie klęsk żywiołowych. Do tego dochodziły jeszcze rozmaite święta z meksykańskiego kalendarza, które także stanowiły okazję do nacinania ciała na cześć bóstw.

Boski przykład

Nasuwa się pytanie, skąd wziął się w ogóle ten uciążliwy zwyczaj? Na pewno jest to tradycja sięgająca naprawdę odległych czasów i mocno zakorzeniona w azteckiej (ale także majańskiej i innych) mitologii. Najstarsze ślady takich praktyk sięgają 1200 r. p.n.e., a wiele mitologicznych opowieści zawiera doniesienia o tym, jak bogowie składali w ofierze własną krew.

Czytaj więcej

 

Autor: Michał Piorun

Żródło: ciekawostkihistoryczne.pl

Jak ciekawy był ten artykuł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!