Niemieckie miasto Münster w prowincji Nadrenia Północna-Westfalia, dziś spokojne miasto uniwersyteckie, było ogniskiem burzliwego rozdziału historii, a mianowicie brutalnego buntu anabaptystów.
Kościół św. Lamberti, znajdujący się na Prinzipalmarkt, zdobi dość dziwny zestaw ozdób.
Kościół St. Lamberti w Munster, Niemcy.
Przez prawie 500 lat na wieży kościoła wisiały trzy żelazne klatki wielkości człowieka jako przypomnienie nieposłuszeństwa szesnastowiecznych buntowników.
Klatki, w których kiedyś trzymano okaleczone i torturowane ciała trzech przywódców rebeliantów, teraz wiszą puste, wciąż wywołując debatę wśród mieszkańców, z których nie wszyscy zgadzają się, że ten symbol tortur powinien być eksponowany w ich mieście.
Klatki przywódców buntu w Münster na wieży kościoła św. Lamberta. Fot. Rüdiger Wölk CC BY-SA 2.5
W 1530 r. Münster było miastem podzielonym między katolicką arystokrację i pozbawionych praw chłopskich, biednych i reformistycznych.
Na czele tego późniejszego stał Bernhard Rothman, ewangelicki protestant, który zyskał wielu zwolenników wśród wściekłych mieszkańców miasta, którzy czuli, że ich prawa nie są respektowane.
Historyczny rysunek egzekucji przywódców buntu. W tle klatki stoją już na starej wieży kościoła św. Lamberta.
Rosnąca liczba buntowników zagroziła pozycji Kościoła katolickiego i jego hegemonii. Zaniepokoiło to księcia-biskupa Franza von Waldecka, który próbował wypędzić reformistów i ich wodza z miasta.
Jednak pod naciskiem zwolenników Rothmana rada miejska nie pozwoliła na to. 14 lutego 1533 r. rada w Münster nadała wolność religijną wszystkim grupom w mieście.
Niemieckie Muzeum Historyczne w Berlinie. Broszura „Królestwo Munster” o torturach i egzekucjach przywódców buntu anabaptystów, 1536. Fot. Wolfgang Sauber CC BY SA 3.0
Jan Matthijs, anabaptystyczny kaznodzieja z Lejdy w Holandii, uznał, że ten traktat o tolerancji religijnej uczyni z Münster idealne miejsce do ustanowienia reformistycznej utopii.
Sekta anabaptystów, czyli „ponownie chrzczący”, była powszechnie prześladowana za wiarę, że tylko chrzest osoby dorosłej pozwoli wejść do królestwa niebieskiego. W ten sposób ich dzieci nie zostały ochrzczone, co wielu obawiało się, a nawet uważało za herezję.
Jedną z głównych zasad anabaptyzmu, której bronił Jan, była równość społeczna. Oprócz jego pomysłu zakazania własności prywatnej i pieniędzy oraz ustanowienia czegoś w rodzaju czystego komunizmu, istniało inne kontrowersyjne przekonanie, które nie pasowało do pobożnych katolików i luterańskich protestantów. Podobno Jan z Lejdy był zwolennikiem poligamii.
Jan Maciej
Jednak po przybyciu do Münster Jan z Leiden i jego zwolennicy zostali powitani przez Rothmana, który przyjął ich radykalne ideały.
Nie trwało długo, zanim Jan ogłosił się królem tego, co wkrótce stało się znane jako „Nowe Jeruzalem”, głosząc, że powtórne przyjście Jezusa Chrystusa nastąpi w nadchodzącą Wielkanoc i prowadząc bunt przeciwko katolickim rządom. Radę miejską przejęli fanatyczni anabaptyści.
Zwłoki straconych anabaptystów Jana van Leidena, Bernda Knipperdollinka i Bernda Knechtinga umieszczono w żelaznych klatkach po buncie religijnym w XVI wieku. Münster, Westfalia, Niemcy.
W szybkim odwróceniu status quo, porywające wezwania Jana do egzekucji tych, którzy odmówili ponownego chrztu, doprowadziły do ucieczki wielu katolików i luteranów z miasta, gdy napłynęła powódź anabaptystów. Rebelianci spalili wszystkie książki oprócz Biblii i, według The Local de, zmuszał wszystkie kobiety w wieku zamężnym do brania za mąż — sam Jan miał 16 żon. Kary cielesne były wymierzane swobodnie za błahe wykroczenia przeciwko nowej hierarchii.
Chcąc położyć kres temu anarchistycznemu zapałowi religijnemu i odzyskać katolicką kontrolę nad Münster, biskup von Waldeck zebrał armię najemników i rozpoczął oblężenie miasta.
Jan van Leiden chrzci dziewczynę podczas buntu w Münster, Johann Karl Ulrich Bähr, 1840.
Ostatecznie miasto zostało rozbite w nocy 25 czerwca 1535 r. Z pomocą schwytanego dezertera anabaptystów armia von Waldecka wkroczyła główną bramą i odbiła Münster. Jan z Leiden i jego dwaj najbliżsi zwolennicy, Bernd Knipperdollink i Bernd Knechting, byli więzieni i torturowani różnymi technikami.
Klatki anabaptystów w wieży kościoła św. Lamberti, Münster, Nadrenia Północna-Westfalia, Niemcy. Zdjęcie: Dietmar Rabich CC BY-SA 4.0
Były wielokrotnie przypalane gorącymi szczypcami, zanim zostały zabite. Jak donosi German Girl in America, „hiszpańska inkwizycja nauczyła się i stosowała te niemieckie techniki tortur”.
Po zabiciu więźniów van Waldeck kazał wykonać trzy żelazne klatki, aby pokazać okaleczone ciała jako ostrzeżenie dla innych niedoszłych rebeliantów. Ich szczątki zwisały z wieży przez 50 lat.
Ciała były ucztą dla kruków, które regularnie je odwiedzały. Według Mental Floss ta scena skłoniła artystów do narysowania wielu jej obrazów i obrazów.
Kościół St. Lamberti, Muenster, Niemcy.
Po usunięciu ciał klatki pozostawiono na iglicy. W 1800 roku rozebrano pierwotną wieżę i odbudowano ją, a klatki umieszczono z powrotem na jej miejscu.
Przeczytaj także: Hollywood nie trafiło w dziesiątkę dzięki tym biograficznym castingom
Podczas II wojny światowej Münster było celem brytyjskich nalotów bombowych. Kościół St. Lamberti otrzymał bezpośrednie uderzenie, które spowodowało zawalenie się klatek. Cztery lata później kościół został odbudowany, a wyremontowane klatki wróciły na swoje pierwotne miejsce.
Klatki były i nadal są przedmiotem dyskusji na temat tolerancji religijnej, gdyż postrzegane są jako symbol tyranii i agresji.
W 1987 r. w cerkwi zainstalowano żarówki zastępujące świece, które palą się od zmierzchu do świtu „ku pamięci ich zmarłych dusz”.
Kościół św. Lamberti w Münster jest interesujący z dodatkowego, niezwiązanego z nim powodu. Jest to jedyny kościół w Münster, który ma Türmerin, czyli strażnika drzwi. Samotne stanowisko zajmuje obecnie Martje Saljé, pierwsza Türmerinka z Münster.
Jej rolą jest bicie dzwonów kościelnych i czuwanie nad miastem z tego wysokiego punktu. Dodatkowo mieszka w wieży.
Autor: Aleksandra Danzer
Żrodło: www.thevintagenews.com