Na terenie kościoła w spokojnej wiosce w Rumunii znajduje się mały domek zwany „więzieniem małżeńskim”. To tutaj kiedyś wysyłano pary, których małżeństwa były w rozsypce, aby rozwiązały swoje problemy podczas zamknięcia na okres do dwóch tygodni. Mówiono, że metoda jest tak skuteczna, że z zapisów wynika, że w okolicy był tylko jeden rozwód w ciągu ostatnich 300 lat.
Więzienie Małżeńskie Biertana. Zdjęcie: Alessio Damato/Wikimedia
Biertan jest jedną z ponad 150 wiosek w Transylwanii, w których nadal znajduje się ufortyfikowany kościół. Kościoły te zostały zbudowane w XIII-XVI wieku, w okresie, w którym Siedmiogród był częścią Królestwa Węgier, a Imperium Osmańskie rosło. Aby bronić się przed najazdami osmańskimi i tatarskimi, najważniejsze miasta w regionie zostały w pełni ufortyfikowane, a mniejsze społeczności stworzyły fortyfikacje skupione wokół kościoła, gdzie dobudowały wieże obronne i magazyny, aby zachować ich najcenniejsze towary i pomóc im wytrzymać długie oblężenia .
W Biertan najważniejszą budowlą był kościół, który jest mocno osadzony na szczycie wzgórza, a ściany rozciągają się na okolicę. Na terenie znajduje się mały budynek z pokojem w środku niewiele większym niż spiżarnia. Pary, które zwróciły się do miejscowego biskupa z prośbą o rozwód, trafiały do więzienia małżeńskiego na maksymalnie dwa tygodnie — według niektórych — sześć tygodni — w celu rozwiązania ich problemów. Pokój był skąpo umeblowany ze stołem i krzesłem, skrzynią do przechowywania i tradycyjnym saksońskim łóżkiem. Para próbująca naprawić swoje małżeństwa musiała dzielić wszystko w tym małym mieszkaniu, od jednej poduszki i koca po jeden talerz i łyżkę.
Wewnątrz więzienia małżeńskiego. Zdjęcie: Draculina i dzieciak/Flickr
Według luteranizmu, religii Siedmiogrodzkich Sasów, rozwód był dozwolony pod pewnymi warunkami, takimi jak cudzołóstwo. Ale preferowano, aby pary próbowały uratować swój związek. Jeśli doszło do rozwodu, mąż musiał płacić byłej żonie połowę swoich zarobków, ale jeśli ożenił się ponownie i ponownie rozwiódł, druga żona nie miała prawa do niczego.
„Powodem pozostania razem prawdopodobnie nie była miłość. Powodem była praca i przeżycie” – wyjaśnił Ulf Ziegler, obecny ksiądz Biertana. „Jeśli para była zamknięta w domu przez sześć tygodni, bardzo trudno było im zdobyć wystarczającą ilość jedzenia w następnym roku, więc istniała presja, aby wyjść i kontynuować współpracę”.
Mały, ciemny pokój jest obecnie muzeum, ale Ziegler ujawnia, że nawet dzisiaj otrzymuje prośby od par, które nie mogą się doczekać wykorzystania więzienia do naprawy własnych borykających się z problemami małżeństw.
Biertański kościół obronny. Zdjęcie: Himbeerdoni/Flickr
Dodał: Chris
Żródło: www.amusingplanet.com